Krajobraz jak w tle Mony Lizy, zimny i fantastyczny, zmontowany według praw krystalizacji zlodowaciałego światła księżycowego: promieniowanie umarłych.
Pustka i przerażenie zastępowały powietrze.
Brak tchu i ustawiczny zawrót głowy, i copochwila przeraźliwe spadanie w ciemną otchłań. Za każdym razem zasuwała się na cały obraz, który przecież był jedyną wątłą i nadpróchniałą platformą, na której z trudem utrzymywała się świadomość - gęstą stęchlizną nasycona, czarna zasłona: to był zapach grobu; i to była nicość. Trwała wieki.
Emil Zegadłowicz. "Motory".
2012/09/15
2012/09/02
Dobrze, że mam innego lekarza.
"- Jesienią, kiedy następuje doroczna śmierć natury, a świat staje się nagi, czarny i kanciasty, przychodzi smutek. Jesień to czas podły dla nas - Polaków. Intelekt nasz zatraca swą odporność zrodzoną z optymizmu wiosny, bujności lata i bogactwa okresu zbiorów. Nie ma już czego oczekiwać, oczekuje się jedynie mroku i zimna - wtedy oni uderzają. Oni nie zidiociali bez reszty. Ich filozofia i psychologia, a także praktyka zbrodni nie pozostawiają nic do życzenia - twierdził doktor Konstanty".
Bohdan Czeszko. "Pokolenie".
Bohdan Czeszko. "Pokolenie".
Subskrybuj:
Posty (Atom)